6 sposobów na niemarnowanie żywności
Marnowanie żywności to w dzisiejszych czasach olbrzymi problem. Co roku 1/3 produkowanego jedzenia (to jest aż 1,3 miliarda ton!) trafia na śmietnik! W samej Polsce rocznie marnuje się 9 mln ton żywności! Wiecie, że taka ilość, wystarczyłaby na wykarmienie wszystkich mieszkańców naszego kraju przez 66 lat ! ?
Przyzwyczajeni do tego, że jedzenia mamy pod dostatkiem, na wyciągnięcie ręki – przestaliśmy je szanować! Dla naszych starszych pokoleń taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia.
Smutne jest też to, że gdy jedni marnują żywność, drudzy nie mają co jeść, są niedożywieni, a nawet umierają z głodu! Natomiast ci, którym nie brakuje jedzenia chorują i umierają (często przedwcześnie) z powodu złej diety! Takie to paradoksy mamy w tym naszym współczesnym świecie.
Marnowanie żywności związane jest z rozwojem konsumpcjonizmu. Mając łatwy dostęp do jedzenia i olbrzymi wybór różnych produktów kupujemy za dużo, kierując się często naszymi zachciankami, a nie realnymi potrzebami. Nie kontrolujemy dat ważności produktów, źle je przechowujemy, przygotowujemy za duże ilości potraw, których potem nie jesteśmy w stanie zjeść.
Marnując żywność, marnujemy i niszczymy naszą planetę. Rocznie z powodu wyrzucanego na śmietnik jedzenia do atmosfery trafia 3,3 miliarda ton gazów cieplarnianych, które kumulując się w atmosferze powodują globalne ocieplenie. Skutkiem tego są postępujące zmiany klimatu m.in. coraz częstsze susze, powodzie, ekstrymalne zjawiska pogodowe, czy zmniejszenie zasobów wody pitnej.
Co najczęściej ląduje w koszu na śmieci w polskim społeczeństwie ?
Według danych Federacji Banków Żywności Polacy najczęściej wyrzucają: pieczywo (49 %), owoce (46%), wędliny (45%), warzywa (37 %), jogurty (27%) i ziemniaki (17%).
Jak możecie zauważyć – problem marnowania żywności jest ogromny, dlatego trzeba działać i nauczyć się jak tego unikać. Pomyślałam, że podzielę się z wami moimi sposobami na niemarnowanie. Mi też swego czasu zdarzało się wyrzucać sporo jedzenia ! Ale zmieniając sposób myślenia, obserwując co i dlaczego ląduje w koszu, wypracowałam system dzięki któremu, udaje mi się nie robić tego prawie wcale.
Po pierwsze – planowanie i przygotowywanie posiłków.
Planowanie posiłków wpłynęło nie tylko na znaczny spadek marnowania żywności w naszym domu, ale także przyczyniło się do obniżenia wydatków na jedzenie. Planując posiłki łatwiej jest mi też zdrowo żywić siebie i swoją rodzinę, łatwiej mi bilansować posiłki i dbać o ich różnorodność. I jestem też spokojniejsza, bo nie muszę zastanawiać się na szybko „co dziś na obiad”?
Sposobów na planowanie posiłków jest wiele. Najważniejsze, aby zdecydować się na taki, który będzie dla was wygodny i dopasowany do waszego stylu życia i preferencji. Planowanie posiłków będzie wyglądało zupełnie inaczej u osoby, która nie ma czasu i nie lubi gotować, a inaczej u kogoś kto lubi gotowanie i ma tego czasu więcej.
Nie jestem jakąś wielką specjalistką od planowania, ale udało mi się wypracować system z którego jestem zadowolona. Z racji tego czym się zajmuję, gotuję codziennie. W weekend przygotowuję plan posiłków (wplatając nowe przepisy do testowania) na około 3-4 dni do przodu. Nie gotuję ich wszystkich od razu, ale robię bazę (piekę chleb, warzywa, gotuję strączki, kaszę, robię kilka past na kanapki, granolę czy musli) z której w ciągu tygodnia komponuję na bieżąco posiłki. Taki sposób gotowania pozwala mi gotować szybko, sprawnie i bez marnowania.
Po drugie – rozsądne i przemyślane zakupy.
Mając zaplanowane posiłki z łatwością robię listę potrzebnych produktów i idąc na zakupy ściśle się jej trzymam. Czasami zdarza mi się kupić coś z poza listy, ale są to sporadyczne sytuacje. Większe zakupy spożywcze robię raz w tygodniu. Natomiast mniej trwałe warzywa i owoce kupuję w mniejszej ilości i częściej (2-3 razy w tyg). Dzięki temu, nic mi nie gnije i nie ląduje w koszu. Rzadziej niż raz w tygodniu kupuję sypkie produkty w większych opakowaniach oleje, przeciery ect.
Po trzecie -prawidłowe przechowywanie i porządek.
Ten punkt jest dla mnie bardzo ważny, i w moim przypadku znacznie przyczynił się do niemarnowania jedzenia.
Lodówka
Dużą część żywności przechowuję w lodówce. Pilnuję, żeby był w niej zawsze porządek, i żeby nie była wypełniona jedzeniem tak, że nie wiem, co się w niej znajduje. Bardzo lubię przechowywać tam jedzenie w szklanych pojemnikach, albo nawet w zwykłych słoikach. Dzięki temu widzę, co mam i o tym nie zapominam. W takich pojemnikach świetnie przechowuje się np. zielenina (jarmuż, natka pietruszki, szpinak, rukola, świeże zioła), po tygodniu nadal jest w bardzo dobrej kondycji (pod warunkiem, że była wcześniej świeżutka). Oprócz zielonych liści w szklanych pojemnikach świetnie trzymają się gotowe dania np. zupa czy pasty kanapkowe, owoce jagodowe, rzodkiewki czy pomidorki koktajlowe.
Gdy w lodówce ląduje jakieś danie w garnku albo misce, którego nie widać, przyklejam karteczkę z napisem, co jest w środku np. „zupa pomidorowa” albo „hummus”. To super sposób, aby nie błądzić w czeluściach lodówki w poszukiwaniu czegoś do jedzenia i nie zapomnieć o przygotowanych wcześniej daniach.
Co tydzień przed kolejnymi zakupami robię przegląd lodówki i od razu ją myję, gdy jest taka potrzeba.
Zamrażalnik
Fajnym miejscem na przechowywanie żywności jest zamrażalnik. Mrożenie to świetny sposób, aby przedłużyć okres przydatności do spożycia różnych produktów/ dań. I dzięki temu mieć pod ręką jedzenie, które można błyskawicznie przygotować i zjeść. Gdy np. nie zużyjemy do końca mleka kokosowego, przecieru pomidorowego czy musu z daktyli, można je zamrozić w pojemnikach na lód i wykorzystać później. Mrozić można naprawdę wiele produktów, m.in.:
-chleb
-bulion
-mus dyniowy
-owoce jagodowe
-banany
-fasolkę szparagową (trzeba wcześniej zblanszować)
-tofu
-ugotowane strączki
-brokuły, kalafior (trzeba wcześniej zblanszować)
-paprykę
-gotowe produkty (gulasze, curry, pierogi, klopsy, zupy)
Poza lodówką i zamrażalnikiem przechowuję m.in. ziemniaki, cebulę, czosnek, buraki, produkty sypkie, oleje, przyprawy. Tu też staram się, żeby był porządek. I też co jakiś czas, robię przegląd zawartości.
Po czwarte – czytanie etykiet.
Od kiedy nauczyłam się prawidłowo czytać etykiety informujące o dacie przydatności produktu do spożycia, nie są straszne mi produkty z przekroczonym terminem ważności. Większości z nich nie wyrzucam, bo okazuje się, że nadają się do jedzenia.
Warto zatem wiedzieć, że są dwa rodzaje etykiet, które informują konsumenta o dacie przydatności do spożycia:
Należy spożyć do – i wtedy, po upływie terminu ważności, taki produkt nie nadaje się do spożycia.
Najlepiej spożyć przed – po upływie terminu ważności produkt może nadawać się do spożycia, należy go otworzyć i sprawdzić czy jest dobry.
Po piąte – gotowanie z tego co się ma.
Gdy do przygotowania jakiegoś dania brakuje mi jakiegoś składnika, zanim pójdę go kupić, zastanawiam się czym go zastąpić albo czy mogę go po prostu pominąć. Dzięki temu nie tylko nie marnuję tego co już mam i wydaję mnie pieniędzy, ale też odkrywam nowe smaki i tworzę nowe dania.
Po szóste – dzielenie się z innymi.
Gdy podczas świąt czy domowych imprez okazuje się, że mam za dużo jedzenia, po prostu dzielę się nim z gośćmi. Na do widzenia dostają paczuszkę z ciastem czy innym daniem.
Co można zrobić z produktów nie pierwszej świeżości i świetności ?
Na koniec przygotowałam jeszcze zestaw podstawowych sposobów na wykorzystanie produktów, które nie są już najpiękniejsze i najświeższe, ale wciąż nadają się do jedzenia.
- Z mocno dojrzałych owoców można zrobić po prostu koktajl, można je też upiec albo udusić na patelni i zrobić w ten sposób dżem czy mus do naleśników.
- Ze zwiędniętych warzyw można spokojnie zrobić zupę, bulion albo danie jednogarnkowe np. duszone warzywa z kaszą albo sałatki
- Z pieczywa nie pierwszej świeżości można zrobić :
-
- grzanki (takie do zupy lub kanapki na ciepło z różnymi dodatkami),
- klasyczną bułkę tartą lub panierkę panko (jest to po prostu mniej rozdrobnione pieczywo)
- zupę (u mnie domu na taką zupę mówiło się “zupa bieda”) Pokrojony w kostkę czerstwy chleb zalać gorącym bulionem lub wodą, dodać starty czosnek (można wcześniej podsmażyć go na oliwie), sól i pieprz (klasycznie dodawało się też magi, teraz można zastąpić ją lubczykiem lub sosem sojowym). Zupę można wzbogacić o dodatkowe warzywa np. podduszone pomidory.
- Z mocno dojrzałych bananów, które są bardzo słodkie można zrobić chlebek bananowy, placki, albo dodać do owsianki. To świetna alternatywa cukru.
Mam nadzieję, że wpis był dla was ciekawy i inspirujący. Jeśli tak, nie zapomnijcie podzielić się nim ze światem. Koniecznie też napiszcie, jak wy radzicie sobie z marnowaniem żywności ? W jaki sposób pracujecie nad tym, by tego nie robić ? A może nie marnujecie jedzenia wcale ? Jestem bardzo ciekawa waszych komentarzy.
Przewodnik do Rapoortu Federacji Banków Żywności
Dojrzałe banany mrożę i robię z nich lody. Zaś cięte zioła (natka pietruszki, koperek, itp.) przechowuję w lodówce stojące w słoiku z wodą – każde w osobnym. Zachowują świeżość nawet 3 tygodnie 🙂
Ja też mrożę banany na lody. A zioła w słoiku zakręcasz czy nie ?
Nie, nie – stoją jak w wazonie 🙂 kiedyś nie kupowałam ciętych ziół bo szybko więdły, a teraz mam je zawsze pod ręką 😀 wytrzymują mi min. dwa tygodnie. Im świeższe, tym dłużej.
Tak myślałam 🙂 Dzięki 🙂
Bardzo trafne spostrzeżenia. Odpowiednie przechowywanie produktów jest bardzo ważne. Obecnie w lodówkach posiadamy wiele fajnych rozwiązań, na przykład szuflady z ikonkami produktów żywnościowych. Łatwo zatem poznać w którym miejscu kłaść dany produkt, bowiem w lodówkach panuje różna teremeratura.