Jak zmiana odżywiania zmienia życie – rozmowa z Katarzyną Jankowską
Zapraszam Was na wpis z serii „Jak zmiana odżywiania zmienia życie”. Tym razem rozmawiam z Katarzyną Jankowską, mamą alergika. To właśnie alergia jej syna uratowała zdrowie całej jej rodziny i zmianiła ich życie. Poznajcie bliżej moją bohaterkę.
Prywatnie Katarzyna Jankowska, a zawodowo MAG od pierwszych liter nazwy bloga Mama Alergika Gotuje. Mamą Alergika została 15 lat temu gdy na świat przyszedł jej syn. Od 8 lat jej życie zawodowe koncentruje się na blogu, pisaniu książek, prowadzeniu własnej działalności wydawniczej i Sklepu MAG. Wcześniej jednak przez 20 lat pracowała zawodowo między innymi w dużej korporacji, spółce Skarbu Państwa i w firmach prywatnych. Kształciła się w kierunku obsługi ruchu turystycznego, sprzedaży, marketingu, i zarządzania kadrami. Była też pilotem wycieczek zagranicznych i instruktorką aerobiku, a najbardziej spełniona jest będąc mamą alergika i propagatorką zdrowego odżywiania. Napisała już 6 książek. Pięć z nich z serii „Mama Alergika Gotuje” i szóstą pt. „Dieta warzywno-owocowa. Uzdrawiająca moc roślin. 150 przepisów”. Prywatnie jest mamą 25 letniej Natalii i 15 letniego Konrada.
Jak wcześniej wyglądał Twój sposób odżywiania ?
Jak sięgam pamięcią, od zawsze starałam się być świadoma tego co się dzieje z moim organizmem. W dzieciństwie często zapadałam na zapalenie oskrzeli i stale odwiedzałam lekarzy. Po serii antybiotyków przeszłam wstrząs anafilaktyczny, co skutkowało różnymi problemami i pobytem w szpitalu. Pierwszy przełom w moim życiu nastąpił podczas studiów, gdy mieszkając w górach zakończyły się moje problemy zdrowotne. Dostrzegłam konkretny wpływ środowiska i otoczenia na moje zdrowie. Potem były lata, których część Twoich czytelników może nie pamiętać, zachłyśnięcia się tym, że półki w sklepach były pełne kolorowych produktów, a wybór tego co można zjeść zaczynał męczyć.
Starałam się kupować zdrowe jedzenie bo tata zawsze powtarzał, że to co naturalne jest najzdrowsze. Gdy byłam dzieckiem zawsze mieliśmy własny ogródek, swoje kury więc i jajka, a mama robiła domowe przetwory. Nasiąkłam dobrymi nawykami, ale gdy przyszedł czas „dobrobytu” uległam i ja wpływom reklam i nowości. Pamiętam, że kupowałam smakowe serki, słodkie chrupki na śniadanie, kolorowe jogurty. Zdecydowanie za dużo cukru było wówczas w naszym życiu. Gotowałam raczej standardowo, jako młoda żona i mama, miałam swój zestaw dań, które potrafiłam zrobić i które rodzina lubiła. Już po narodzinach córki pojawiły się pierwsze problemy alergiczne, więc znów zwracałam uwagę na jakość tego co ona je i co ja kupuję, ale daleko mi było do stanu, w którym jestem obecnie.
Co spowodowało, że postanowiłaś go zmienić ?
Przełom nastąpił wraz z przyjściem na świat mojego syna, czyli 15 lat temu. Tę historię znają moi czytelnicy, bo opisałam ją w piątej książce „MAG Tradycyjnie i Nowocześnie”. Długa rzecz, więc zapraszam do lektury publikacji. W dużym skrócie powiem, że alergia syna uratowała zdrowie mojej rodziny. Szukając rozwiązania problemów mojego dziecka, zmieniłam nasze życie. Zwykłam mawiać, że od życia dostajemy często nie to czego pragniemy, a to czego potrzebujemy. Choroba dziecka zmusiła mnie do uważnego przyjrzenia się wszystkim aspektom mojego życia, nie tylko kwestii odżywiania. Dzięki alergii syna odkryłam także swoje pasje.
Myślę, że wiele osób podejmuje się zmian w odżywianiu pod wpływem problemów zdrowotnych. Uwierzyłam, że dieta ma ogromny wpływ na zdrowie i od lat zgłębiam wszelkie aspekty z tym związane. Zaczęłam od wyrzucenia śmieci z mojej kuchni, uczyłam się gotować na nowo bez wielu produktów, które z racji alergii musiałam eliminować, wyszukiwałam nowe zamienniki i stale się edukowałam, żeby moje dziecko rozwijało się zdrowo i bez niedoborów.
Jak obecnie wygląda Twój sposób odżywiania ?
Pilnuję się, żeby mój sposób odżywiania nie przeszedł w jakąś skrajność, bo tego nie lubię w żadnej dziedzinie. Ja osobiście jem głównie roślinnie, z uwagi na swoje samopoczucie, a także z dbałości o naszą planetę. Różne warzywa łączę ze strączkami, kaszami, nasionami i orzechami. Staram się by mój talerz był kolorowy i sezonowy. Dzień zaczynam od wody z cytryną i łyżeczką oleju z czarnuszki. Potem najczęściej wypijam herbatę z czystka i koktajl śniadaniowy z dodatkiem zielonych liści i nasion chia.
Dietę opieram na ekologicznych produktach. Ograniczam do minimum produkty przetworzone i cukier. Cukier dodaję właściwie tylko do wypieków przygotowywanych w przepisach do książek. Nie wszyscy rodzice są na takim etapie jak ja, więc moje przepisy dostosowuję do grupy docelowej. Staram się jeść różnorodnie, muszę się pilnować by pić odpowiednią ilość płynów. Oczywiście zdarzają się pewne odstępstwa od mojej codzienności np. podczas wakacji, gdy lokalne przysmaki kuszą, a ja lubię próbować nowe dania, pozwalam sobie na więcej. Szybko jednak wracam do swojej normy, bo po prostu zaczynam się źle czuć.
Co jakiś czas głoduję, stosując dietę warzywno-owocową dr Dąbrowskiej. Tak wiele pozytywnych efektów widzę podczas moich głodówek, że stale do nich wracam. Stworzyłam nawet zestaw 150 przepisów wyłącznie z warzyw i owoców, bez grama cukru, mąki, tłuszczu itd. odpowiednich podczas takiej właśnie diety i to one znalazły się w mojej szóstej książce.
Co było najtrudniejsze podczas zmiany diety ?
Najtrudniejszy był początek, bo tak jak wspomniałam zmiany nadeszły wraz z chorobą syna. Czułam się bezsilna wobec ograniczeń, z którymi musiałam się oswoić. Okazało się, że muszę eliminować z diety mleko i wszystko co je zawiera, jajka, soję, kurczaka, wołowinę, wieprzowinę, orzechy, miód, kakao, truskawki, cytrusy i pewnie szybciej byłoby tu wymienić co mogłam wówczas używać w jego diecie, niż to co było zabronione. Byłam przerażona, przepłakałam noc a rano stwierdziłam „kto jeśli nie ty”.
Bardzo szybko się okazało, że właśnie im mniej mam składników, tym bardziej jestem twórcza, więc powstało wiele nowych dań, a ja z każdym dniem odkrywałam tajniki diety wegańskiej i bezglutenowej. Zauważyłam też wówczas jak bardzo ograniczoną miałam listę produktów, które spożywaliśmy. Dostrzegłam, że wiele rodzin idzie schematem i wkłada do koszyka zawsze to samo, a ja już wiedziałam, że jeśli stale jemy to samo, to to w końcu może nasz uczulić. Zaczęłam więc zwracać uwagę na różnorodność, a w domu wprowadziłam taką zasadę, że raz w tygodniu kupuję coś czego jeszcze nigdy nie jadłam, czego nie znam. Czy wiesz, że masło orzechowe odkryłam dopiero w wieku 36 lat? Zasadę wprowadzania nowości do diety stosuję nadal i ciągle odnajduję nowe smaki.
Jak zmiana żywienia wpłynęła na zdrowie Twoje i Twojej rodziny?
Rodzinne zmiany zaczęłam od ograniczania cukru. Na początku trochę ich oszukiwałam. Mówiłam mężowi, że wsypałam łyżeczkę cukru do herbaty, a dawałam pół. W wypiekach za każdym razem zmniejszałam ilość cukru. Przestałam kupować słodycze. Zabroniłam przynosić słodycze w formie prezentów, a jak już były, oddawałam je innym. Z czasem wszystko stało się dla nas za słodkie. Dziś nikt już herbat w moim domu nie słodzi. Pijemy różne zioła i herbaty zielone. Jadamy praktycznie tylko domowe wypieki.
Zmiany żywienia wiązały się także z zakupami. Zanim cokolwiek trafiło do koszyka czytałam etykiety, a że eliminowałam barwniki, konserwanty, polepszacze smaku i to co zawierało cukier, a także olej palmowy, tłuszcze trans plus alergeny, mój koszyk zakupowy nie był już jak kiedyś wypełniony po brzegi. Trafiały do niego tylko naturalne i zdrowe produkty. Zaczęliśmy rozważniej kupować i dzięki temu też nie marnujemy jedzenia. Zakupy robiłam na bazarach i w sklepach ze zdrową żywnością. Poszukiwałam rolników i hodowców z dobrej jakości produktami. To już nie było to samo wyjście na zakupy co kiedyś, zajmowało więcej czasu i pochłaniało większy budżet.
Bardzo szybko jednak odczuliśmy efekty zdrowotne. Z domu zniknęła „domowa apteczka”, leki się przeterminowały. Przestaliśmy chorować, a zwykłe przeziębienia leczę głównie domowymi sposobami. Szafki kuchenne zapełniły się zdrowymi produktami. Rodzina przychodziła do mnie na imprezy by próbować „innych dań”, które okazywały się bardzo smaczne mimo, że nie zawierały mleka, jajek, glutenu czy cukru. Z czasem wszyscy już wyczuwaliśmy chemię w jedzeniu np. będąc u kogoś gościnnie, albo w restauracji.
Zmiana odżywiania to także zmiana stylu życia. Zaczęłam biegać, to stało się moją kolejną pasję. Dołączyła do mnie córka i mąż. W wieku 45 lat przebiegłam maraton. Skończyły się bóle głowy, problemy ze snem, zaparciami itp. Ja osobiście odmłodniałam. Mam mnóstwo energii, co rok obchodzę 26 urodziny!
Wybory żywieniowe, których w rodzinie dokonujemy na co dzień są w pełni świadome, wszyscy interesujemy się tym co jemy, jaki to ma wpływ na nasze zdrowie, a od jakiegoś czasu szczególnie bliskie jest nam także dbanie o klimat i Ziemię.
Jakie jest Twoje ulubione danie ?
Nie potrafię wymienić jednego. Podczas postu najczęściej tęsknię za orzechami, batatami, awokado i moimi koktajlami z chia. Trudno mi się oprzeć połączeniu ciemnej czekolady z orzechami. Kocham zapach prawdziwej kawy, ale piję ją sporadycznie.
Z dzieciństwa uwielbiam placki ziemniaczane, choć smażone potrawy do najzdrowszych nie należą. Ostatnio te placki zamieniłam na wersję mieszaną (ziemniaki, marchew, cukinia). Do różnych dań dodaję jarmuż i szpinak. Mój syn twierdzi, że chyba tylko herbaty z jarmużem nie piję. Kiedyś zadał mi pytanie „Gdybyś musiała zabrać ze sobą na wyspę jedno danie, które mogłabyś modyfikować, co by to było”. Odpowiedziałam, że sushi bo daje wiele możliwości i mi się nie przejada. Robiłam już sushi z komosą ryżową, kaszą jaglaną, bez ryżu tylko warzywne z brokułami czy z dynią.
Bez jakiego produktu nie wyobrażasz sobie swojej kuchni ?
Ponieważ moja kuchnia to także kuchnia mojego alergika nie może w niej zabraknąć roślinnych napojów, na których bazuję szykując śniadania, desery i wypieki.Wspomniane chia dostarcza porządne ilości białka i kwasów omega-3, skleja bezglutenowe mąki i wspaniale pęcznieje, co daje uczucie sytości na dłuższy czas. Kasza jaglana, z której możesz zrobić chyba wszystko, a do tego smaczna i alkaliczna. Wszelkie zielone liście, którymi uzupełniam wapń, witaminy i minerały. Mąka orkiszowa, jest podstawową mąką w moim domu zaraz obok różnych mąk bezglutenowych (sorgo, teff, quinoa, gryczana, ryżowa, konopna), więc to także moja baza.
Czy planujesz posiłki ? Jeśli tak to w jaki sposób ?
Kiedy pracuję nad materiałem do książki, mam ściśle określony plan tego co chciałabym stworzyć, wówczas zakupy i gotowanie dostosowuję pod mój spis treści. Często jednak jest tak, że szykuję przepis na ciasto, a wychodzą z tego babeczki, placuszki albo naleśniki.
Kiedy przygotowuję przepisy na zamówienie, bazuję na dozwolonych produktach osób, dla których pracuję, a rodzina próbuje jak mi wyszło to co wyczarowałam i jedzą co akurat jest. Najczęściej jednak moje planowanie posiłków uzależniam od stanu zdrowia syna, jego preferencji smakowych na dany czas i dostępności produktów. Zwykłam go pytać każdego dnia, „na co miałbyś dziś ochotę”. Czasem wie od razu, czasem czymś zainspirowany rzuci w biegu, zrobiłabyś może….i wymieni jakieś dziwne dania, a najczęściej powie, „a co mógłbym zjeść”. Wtedy wymieniam składniki jakie mam pod ręką i rzucam propozycjami dań.
Początek tygodnia to najczęściej bazowanie na tym co zostaje po weekendzie. Staram się nie marnować jedzenia, więc powstają dania tzw. resztkowe. Uwielbiam gotować, gdy mam ograniczoną ilość składników, choć bardzo często tylko ja zjadam potem te potrawy, bo są zbyt roślinne.
Czy masz jakieś patenty, które ułatwiają Ci zdrowe gotowanie ?
Codzienną porcję owoców i warzyw miksuję i podaję w formie koktajli. Dzięki temu przemycam rodzinie surowe warzywa i zielone liście. Surowy brokuł jest bogaty w sulforafany działające przeciwrakowo, więc cenny w diecie. Jednak takiego surowego syn by nie zjadł, za to w koktajlu zjada zawsze. Wszystkie warzywa, staram się poddawać obróbce cieplnej jak najkrócej by nie niszczyć ich witamin i minerałów. Zupy gotuję na wodzie, nie martwię się więc, że nie mam tradycyjnego kawałka mięsa do zupy, nie jest mi potrzebny. Dania solę zazwyczaj na końcu, bo doprawiam potrawy ziołami, a to one nadają im słony smak. Strączki najczęściej kiełkuję przed gotowaniem. Nie wyrzucam pieczywa, suszę go i robię domową bułkę tartą. Kromki pieczywa odgrzewam w opiekaczu, mam więc miękki chleb na kolejne dni. Moje szafki są stale wypełnione podstawowymi produktami, a warzywa kupuję świeże dwa-trzy razy w tygodniu. Mam w doniczkach zioła. Mięso ekologiczne zamawiam a potem mrożę, bo nie jest dostępne z dnia na dzień, i gdy mój syn ma ochotę na mięsne danie mam składniki pod ręką.
Czy masz do polecenia jakąś książkę o zdrowym odżywianiu, którą warto przeczytać?
Mam mnóstwo książek o wpływie jedzenia na zdrowie, z zakresu dietetyki i alergologii, odnośnie odżywiania dzieci i dbania o nasze jelita. Polecam „Zdrowe dzieciaki” – dr Joel Fuhrman, „Spektrum” – dr Dean Ornish, „Dieta roślinna” – dr T. Colin Campbell i „Dobre bakterie” oraz „Zdrowa lekkość brzucha” – Robynne Chutkan.
Co poradziłabyś osobom, które chcą zmienić swój sposób odżywiania na zdrowszy, ale nie wiedzą jak się do tego zabrać, od czego zacząć?
Przede wszystkim nie ulegajmy wpływom mody np. na dietę bezglutenową czy wegańską. Każda zmiana powinna wynikać z naszego przyjrzenia się temu jak odżywiamy się obecnie i jak się z tym czujemy. Nadwaga, problemy ze skórą, alergie, wzdęcia, biegunki czy zaparcia, brak apetytu, a może brak energii powinny nas skłonić do zmian, bo naprawdę jedzeniem możemy zmienić nasze zdrowie i życie.
Warto zacząć od stopniowego odstawiania cukru. Nie da się go wyeliminować „ostrym cięciem”, bo uzależnia i organizm będzie się go domagał na różne sposoby. Krok po kroku należy go ograniczać, zamieniać na suszone owoce, daktyle czy syrop klonowy, z czasem wszystko będzie za słodkie.
Nie kupować „śmieci” to druga ważna rada, bo kryje się za nią konieczność czytania etykiet. Mówiąc śmieci mam na myśli żywność wysoko-przetworzoną pełną cukru, tłuszczu i dodatków chemicznych. Widząc na etykiecie kilkadziesiąt składników, z których większości nazw nie rozumiemy, a do tego oznaczonych E, odkładajmy takie produkty na półkę. Pamiętajmy też, że nie wszystkie E są szkodliwe.
Takie postępowanie w konsekwencji przyniesie zainteresowanie produktami naturalnego pochodzenia i takie powinniśmy kupować.
Warto zlokalizować blisko siebie sklepy ze zdrową żywnością, przejrzeć półki pobliskich supermarketów by w każdej chwili mieć dostęp do zdrowych produktów.
Zachęcam też do czytania literatury na temat zdrowego odżywiania. Nie wystarczy pójść w ślady koleżanek czy znanych osób, trzeba mieć świadomość zmian i podstawową wiedzę o funkcjonowaniu naszego organizmu.
Bardzo fajny i przyjemny wywiad. Każda dieta wprowadza jakieś zmiany w naszym organizmie. Niektóre zmiany są bardzo drastyczne inne delikatniejsze.
Zgadzam się z tym, że to, co spożywamy ma bardzo duży wpływ na nasze samopoczucie. Do niedawna jeszcze prowadziłam bardzo niezdrowy tryb życia, a do tego spożywałam dużo alkoholu. Na szczęście udałam się na odtrucie alkoholowe w Warszawie i od tego czasu staram się o siebie bardziej dbać.